Wraz z końcem listopada (w tegorocznym przypadku z pierwszym dniem grudnia) kończy się symbolicznie pierwsza część sezonu. Europejskie puchary powoli zapadają w zimowy sen i pora skupić się na krajowych rozgrywkach. Początkowe rozdanie zostało sfinalizowane i każdy rozpoczyna decydującą partię z miejsca, na które sobie ciężko zapracował. Od dnia dzisiejszego do 2 stycznia anno domini 2014, przed każdym z uczestników znajduje się 7 spotkań, zakończonych morderczym, świąteczno-noworocznym finiszem. Prawdziwy obóz przetrwania. Nie ma już czasu na korekty i próby. Najpotężniejsze armie zaciężne piłkarskiej Europy wkraczają na pole bitwy, gdzie nie ma miejsca na błędy i niedociągnięcia. Przetrwają najtwardsi. Dokonajmy przeglądu wojsk i zobaczmy, na co stać każdego z pretendentów do mistrzostwa:
1. Arsenal Londyn
Ekipa Arsene'a Wengera szokuje całą piłkarską Anglię od Southampton po Newcastle, a sam menedżer dalej z minorowym wyrazem twarzy, ale na pewno z wewnętrznym spokojem zakłada swą charakterystyczną, długą kurtkę i siada na ławce, by oglądać popisy swoich podopiecznych. Co znamienne, głównym czynnikiem, który doprowadził Kanonierów na szczyt tabeli była... polityka transferowa! Jak obco by to nie brzmiało w stosunku do Arsenalu, to jest to prawda. The Gunners po raz pierwszy od wielu sezonów nie stracili żadnego kluczowego zawodnika, a zakontraktowali doświadczonego, powracającego po niezbyt udanej przygodzie we Włoszech, syna marnotrawnego - Mathieu Flaminiego oraz pod naporem mrożących krew w żyłach gróźb fanów, czarodziejską perłę niemieckiej myśli szkoleniowej - Mesuta Oezila. Wraz z możliwością solidnego przepracowania okresu przygotowawczego i rozwojem młodych zawodników dało to mieszankę wybuchową. Teraz to Arsene Wenger szyderczo uśmiecha się, a jakże to rzadki widok, w kierunku wszystkich ekspertów krytykujących transfery genialnego francuskiego menedżera. Wilshere, Giroud, Gibbs, Cazorla i przede wszystkim - Aaron Ramsey. Patrzymy na to dziś i mówimy - mieszanka wybuchowa, spojrzelibyśmy w sierpniu (po meczu z Aston Villa) - zbieranina przeciętności. I choć niemiecki dyrygent coraz częściej znika, to jednak on sprawił, że "orkiestra Wengera" w końcu zagrała. A pierwsze skrzypce dzierży w niej właśnie Ramsey, wynik uporu maniaka menedżera Kanonierów. Niegdyś wyśmiewany - dziś 4 strzelec Premier League i najlepszy snajper w Arsenalu (8 bramek w lidze, w opozycji do zaledwie 1 w całym zeszłym sezonie). Co jeszcze decyduje o wysokiej pozycji Arsenalu? Niezwykła powtarzalność i solidność (co wynika także z braku eksperymentów z juniorami) - klucz do sukcesu w angielskim futbolu. Zaledwie 2 przegrane mecze, z czego tylko jeden na wyjeździe (najlepszy rezultat wraz z Aston Villą i Evertonem). Sposób na Wengera znalazł tylko Manchester United i pójście innych ekip drogą Davida Moyesa (choć może bardziej Sir Alexa) pozwoli na zagłuszenie "orkiestry Wengera"...
Obecnie: 1 miejsce
Przewidywanie na 2.01: 1 miejsce
Najbliższe 7 spotkań: Hull City (H), Everton (H), Manchester City (A), Chelsea (H), West Ham (A), Newcastle (A), Cardiff City (H)
"Pięta Achillesa": Atak, bo gdy się rozsypie Giroud...
2. Chelsea Londyn
Ciężki jest powrót Jose na Stamford Bridge. Dodajmy, że to jego najgorszy start sezonu z The Blues. Podczas swojego poprzedniego pobytu w Londynie, po 13 kolejkach miał na koncie: 32 (04/05), 34 (05/06) i 31 (06/07) punktów. Na dzień dzisiejszy licznik Chelsea to tylko 27 oczek. Najwięcej pretensji portugalski szkoleniowiec powinien mieć do swojej linii obronnej, bo choć głupio straconą bramkę z Southampton udało się odrobić i przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść, to jednak spotkania z Newcastle i West Bromwich Albion powinny dać The special happy One wiele do myślenia. I choć 11 straconych goli nie wygląda przerażająco, to fakt, że obrona The Blues tylko w 4 spotkaniach tego sezonu pozostała nieskazitelnie bezbłędna zakrawa na skandal. Dla kontrastu dodajmy fakt, że najlepszym wynikiem Mourinho podczas poprzedniego pobytu Stamford Bridge było stracenie zaledwie 15 bramek w 38 spotkaniach. Widać różnicę?
Na osobny akapit zasługuje gra ofensywna zespołu Jose Mourinho. Brak zrozumienia pomiędzy tak kreatywną grupą zawodników jak: Oscar, Hazard, Mata, Lampard czy Willian nosi znamiona paradoksu. A mimo to ma miejsce. Ciężko powiedzieć cokolwiek o stylu ofensywy The Blues, gdyż ich współpraca na tzw. "offensive third" ogranicza się do kilku zagrań (bardzo często niedokładnych, co pokazuje przykład Maty ze spotkania z Southampton - ledwie 60% celnych podań), a żaden z zawodników nie odcisnął na tym zespole swojego piętna. Jednym słowem - The Blues potrzebują lidera. Natychmiast.
Jest jednak w tunelu światełko, całkiem duże i jasne, dające nadzieję na lepsze czasy. The happy One coraz lepiej poznaje tą drużynę i wie jak na nią wpłynąć. Podczas niedzielnego spotkania zmienił w przerwie ustawienie na 4-4-2, a na murawę wybiegła całkowicie inna drużyna. Z każdym meczem współpraca pomiędzy zawodnikami będzie się poprawiać, również w strefie obronnej. Największym atutem ekipy ze Stamford Bridge podczas kampanii grudniowej będzie niezwykle długa, kreatywna i głodna gry ławka. Chelsea wciąż jest bombą złożoną z wielkich ładunków talentu, która tylko czeka, aby eksplodować. Obecność Jose tylko przyspieszy ten proces.
Przewidywanie na 2.01: 2 miejsce
Najbliższe 7 spotkań: Sunderland (A), Stoke City (A), Crystal Palace (H), Arsenal (A), Swansea (H), Liverpool (H), Southampton (A)
"Pięta Achillesa": Środek pola, skuteczność
3. Manchester City
Jeśli nazwałem Chelsea tykającą bombą talentu, to The Citizens należy się określenie bynajmniej zbliżone niezabezpieczonemu ładunkowi atomowemu. Saper mający okiełznać żywioł już nie raz w tym sezonie poparzył sobie ręce. Z pewnością Manuel Pellegrini lepiej rozumie ten zespół i tą organizację od swego włoskiego poprzednika. Manchester City wypracował swój własny, niepowtarzalny styl, wykorzystujący kreatywność środka pola, potrafiący zdominować spotkanie. Postawił na nim swój stempel szkoleniowiec rodem z Chile i sumiennie pilnuje wszystkich detali, rotując składem i dokonując roszad w formacjach, a finalny produkt bardziej przypomina słynne brazylijskie 4-2-2-2, niż prezentowane nam na grafikach telewizyjnych 4-2-3-1. Tym, który na boisku składa wszystko w całość i potrafi sam przesądzić o losach spotkania jest bez wątpienia Sergio Aguero, as w talii Pellegriniego i król strzelców Premier League. Ważnym faktem w kontekście ofensywy The Citizens jest konsekwentne wystawianie Alvaro Negredo na szpicy. Po udanym początku sezonu przybladł Edin Dżeko, a Stevan Jovetić widnieje wyłącznie na liście zawodników zgłoszonych do rozgrywek. Z tej trójki to Hiszpan najlepiej rozumie się z partnerami z środka pola i najpewniej czuje się w polu karnym rywala.
Cień na osiągnięcia City w tym sezonie kładzie z pewnością bilans meczów wyjazdowych. Z 6 bojów zawodnicy Pellegriniego zwycięsko wyszli tylko z jednego, co zmusza do myślenia. Wszystkim nadzieję jednak daje postawa drużyny w ostatnich dwóch spotkaniach, w których zdobyli 9 bramek, nie tracąc ani jednej. Niepewny jest los Machesteru City, szczególnie poza Etihad Stadium i to grudzień jest miesiącem decydującym dla tej ekipy. Jeśli bez szczególnych obrażeń uda im się opuścić wrogie terytorium - chilijski menedżer może spać spokojnie.
Przewidywanie na 2.01: 3 miejsce
Najbliższe 7 spotkań: West Brom (A), Southampton (A), Arsenal (H), Fulham (A), Liverpool (H), Crystal Palace (H), Swansea (A)
"Pięta Achillesa": Obrona, mecze wyjazdowe
4. Liverpool
Coraz gorętszy robi się fotel w gabinecie Brendana Rodgersa. Po świetnym początku sezonu coraz trudniej jest mu utrzymać ciężar oczekiwań kibiców. Brutalnie wszystkie różnice pomiędzy The Reds a czołówką obnażył klasyk z Arsenalem Londyn, gdzie siła ofensywna Liverpoolu została zdetronizowana przez środek pola i bezbłędną parę stoperów Kanonierów. Drużyna Rodgersa gra bardzo niestabilnie, a problemy z formą zaczęły się, co znamienne, po powrocie Luisa Suareza po przymusowej absencji. Wraz z Danielem Sturridge'm stworzyli duet potężnych armat na szpicy. Duet, który nie zawsze współpracuje jak należy. Zdarzały im się wybitne występy, jak chociażby z Sunderlandem czy West Brom'em, przeplatane blamażem z Arsenalem czy remisem na St. James Park. Sturridge stanowił jednak swego rodzaju katalizator dla Urugwajczyka, powstrzymujący go przed podejmowaniem nieprzemyślanych decyzji i przesuwający partnera trochę bliżej bramki rywala w formacji zespołu z Anfield. Dlatego ciosem dla całej drużyny jest kontuzja jej najlepszego strzelca. Takowy splot okoliczności oddaje losy zespołu na boisku w ręce chimerycznego Suareza, który potrafi być równie dobrze genialny jak i beznadziejny. Cały kunszt trenerski menedżera The Reds objawi się w odpowiednim ustawieniu i wykorzystaniu El Pistolero na placu gry. Kreatorem gry musi zostać uczyniony 21-letni Coutinho, który już teraz potrafi swą energią poderwać drużynę do walki i będzie zbierał bezcenne doświadczenie. Mimo najlepszej postawy Liverpoolu od wielu lat, nie sposób nie zauważyć niepewności w oczach Rodgersa. Przed nim szalenie trudne pojedynki m.in. z Chelsea i Tottenhamem. Jeśli zakończy grudzień "z tarczą", batalia o Ligę Mistrzów stanie się bardzo realnym celem. Nomen omen porażka z Hull City i remisowe Merseyside Derby przyszły w najlepszym dla menedżera momencie. Wszystkie błędy wymagające poprawy zostały mu zaserwowane jak na talerzu. Pora wyciągnąć z nich odpowiednie wnioski.
PS Niech Jordan Henderson strzeli wreszcie w tym sezonie gola!
Przewidywanie na 2.01: 5 miejsce
Najbliższe 7 spotkań: Norwich (H), West Ham (H), Spurs (A), Cardiff City (H), Manchester City (A), Chelsea (A), Hull City (H)
"Pięta Achillesa": Brak trzydniowego cyklu meczowego, środek pola
5. Everton
Niezwykła to drużyna, o której losach w pojedynkę wręcz decyduje 20-letni zawodnik. Romelu Lukaku jest niewątpliwie najszybciej rozwijającym się zawodnikiem w lidze, a motorem napędowym dla jego ambicji jest imperatyw nakazujący udowodnienie swojej wartości temu, który postawił na nim krzyżyk - Jose Mourinho. I wyczynia rzeczy stawiające pod wątpliwość jego ziemskie pochodzenie. 8 bramek w zaledwie 9 występach. Wybitna gwiazda rośnie na naszych oczach. Postacią, która jest na ustach większości ekspertów w Anglii, nieprzerwanie od 4 sezonów, jest Roberto Martinez, który po pięknej przygodzie z Wigan otrzymał szansę wypłynięcia na szersze wody. I po raz kolejny udowadnia wszystkim niedowiarkom, że mało kto zna się w praktyce lepiej na wysparskim futbolu. David Moyes widnieje już wyłącznie w klubowych księgach i statystykach, bo w głowach kibiców The Toffees jest już wyłącznie Roberto Martinez. Pomimo wspaniałych tegorocznych wyników (tak, to prawda, Everton jest jedyną drużyną z 1 porażką na koncie), wydaje się że to nie ten format piłkarzy, aby z powodzeniem znieść trudy ligowego grudnia. Dla Pana Martineza przewidujemy 7 pozycję i życzymy powodzenia w dalszym rozwoju trenerskiego fachu.
Obecnie: 5 miejsce
Przewidywanie na 2.01: 7 miejsceNajbliższe 7 spotkań: Manchester United (A), Arsenal (A), Fulham (H), Swansea (A), Sunderland (H), Southampton (H), Stoke City (A)
"Pięta Achillesa": Linia pomocy
6. Newcastle United
Francuska kolonia w Premier League bez wątpienia narobiła wiele zamieszania w czołówce na początku tych rozgrywek. Zacznijmy od najmądrzejszej decyzji zarządu Srok jakim było pozostawienie Alana Pardew na stanowisku menedżera po fatalnym sezonie. Bazując na twierdzeniu, że wartość trenera wzrasta wraz z nabytym doświadczeniem, potrafili zachować cierpliwość i pozostawić u steru odpowiednią, w ich mniemaniu, osobowość. I należy bić im brawo za odwagę, bo skutki tej decyzji widoczne są gołym okiem po spojrzeniu na tabelę. 16 miejsce na zakończenie sezonu, gracze z St. James Park zamienili na szóstą lokatę. Rozgrywki nie rozpoczęły się dla Newcastle wyśmienicie, lecz po pogromie na Etihad Stadium potrafili powstać z klęczek, a Alan Pardew otrzymał możliwość zauważenia wszystkich błędów zespołu już w pierwszym spotkaniu. Ograniczył rolę chimerycznego Hatema Ben Arfy , a ciężar ofensywy przeniósł na skrzydła, gdzie wiele wiatru w szeregach obronnych rywala swoją szybkością czynią Moussa Sissoko i Yoan Gouffran wraz z wypożyczonym z Queens Park Rangers Loic'iem Remy. I choć Newcastle gra bardzo defensywną piłkę, a gole zdobywa głównie po stałych fragmentach gry to The Magpies potrafili urwać już punkty Chelsea, Liverpoolowi czy Spurs. Drużyna Pardew zgłasza swoje pucharowe aspiracje.
Obecnie: 6 miejsce
Przewidywanie na 2.01: 9 miejsceNajbliższe 7 spotkań: Swansea (A), Manchester United (A), Southampton (H), Crystal Palace (A), Stoke City (H), Arsenal (H), West Brom (A)
"Pięta Achillesa": Utrzymywanie się przy piłce, środek pola
7. Southampton
Mauricio Pochettino zadziwia piłkarski świat. Możesz przyznać się bez wstydu, że będąc fanem Premier League poznałeś go niecały rok temu. Przyznaję się i ja, o jego epizodzie z Espanyolem nie miałem pojęcia. Kolejny, po Alanie Pardew przykład, że ryzykowne, lecz przemyślane decyzje potrafią przynieść zadziwiające efekty. O "szalonej" zmianie warty na stanowisku menedżera The Saints napisano już praktycznie wszystko. Warto skupić się na wynikach pracy Argentyńczyka. Southampton według jego wizji z pewnością wyrasta ponad ligową przeciętność. Znakomicie łączy w sobie młodość (Ward-Prowse, Shaw) z doświadczeniem (Lambert, Boruc, Osvaldo). Najważniejszą formacją drużyny z St. Mary's Stadium jest defensywa, jeszcze 2 tygodnie temu uchodząca za najlepszą na wyspach i jedną z najlepszych w Europie, a kultowym już wśród statystyków i fanów Premier League stał się mecz z Fulham, gdzie przyjezdnym nie pozwolono na oddanie celnego strzału na bramkę Artura Boruca. Niewątpliwie cieniem na mur obronny Southampton kładą się ostatnie 2 spotkania, w których Święci podwoili liczbę straconych goli. Kto wie, jak skończyłoby się spotkania ze Stoke i Arsenalem, gdyby nie karygodne błędy polskiego bramkarza. Być może dziś widzielibyśmy drużynę Pochettino na 4 miejscu w tabeli. W ekonomii nazywa się to pięknie "kosztem utopionym" i choć The Saints w ostatnich dwóch ligowych kolejkach złapali zadyszkę, to nadal są gotowi do psucia krwi najlepszym i wyszarpywania punktów ligowym frajerom. Chłopcy z St. Mary's nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa.
Obecnie: 7 miejsce
Przewidywanie na 2.01: 8 miejsceNajbliższe 7 spotkań: Aston Villa (H), Manchester City (H), Newcastle (A), Spurs (H), Cardiff City (A), Everton (A), Chelsea (H)
"Pięta Achillesa": Boczne strefy boiska
8. Manchester United
"Co by z nami było, gdybyśmy latem sprzedali jednak Rooneya?" - zadają sobie to pytanie fani Red Devils, patrząc na wydarzenia ostatniego tygodnia. Po meczu z Arsenalem na boisko nie powrócił jeszcze Robin Van Persie i to na barki żywej legendy zespołu z Old Trafford po raz kolejny w historii spadł ciężar wyciągania klubu z opresji. Świetne występy w Cardiff i Leverkusen oraz na White Hart Lane znowu wyniosły go na nagłówki angielskiej prasy. Nie powinniśmy jednak przypisywać wszystkich zasług złotemu dziecku angielskiej piłki. Ręka w górę, kto widział jakikolwiek świeży mem dotyczący Davida Moyesa od czasu meczu z Arsenalem? Nikt? Tak jak myślałem. Szkocki menedżer wreszcie poukładał puzzle w logiczną całość. A brakującym elementem była budująca drużynę wygrana nad Stoke w dramatycznych okolicznościach. Dalej było już z górki. Wybitne zwycięstwo nad Arsenalem i złapanie kontaktu z czołówką świadczą o powrocie tej niezwykle utytułowanej drużyny na właściwe tory. I faktycznie, wielki niedosyt można odczuć w pobliżu Old Trafford po ostatnich kolejkach ligowych, bo tak w Cardiff jak i w Londynie Czerwone Diabły bezsprzecznie zasłużyły na zwycięstwo. Co stało się kluczem do rozwiązania zagadki przed Moyesa? Ujednolicenie bloku obronnego i umiejętne wykorzystanie Kagawy. Wiele do gry wnosi Luis Antonio Valencia, świetnie kreuje przestrzeń Welbeck, a wszystko to klamrą spina genialny Rooney. Jak pokazują statystyki, morderczy grudzień od wielu lat był niezwykle owocnym okresem dla Manchesteru United, a w kontekście tegorocznej batalii decydującym aspektem może okazać się doświadczenie. Tylko czekać na powrót RVP
Obecnie: 8 miejsce
Przewidywanie na 2.01: 4 miejsceNajbliższe 7 spotkań: Everton (H), Newcastle (H), Aston Villa (A), West Ham (H), Hull City (A), Norwich (A), Spurs (H)
"Pięta Achillesa": Brak rozgrywającego, lewe skrzydło
9. Tottenham
Jedyną rzeczą, która jest w tym momencie potrzebna menedżerowi Kogutów to święty spokój. Fala krytyki, która zalała Portugalczyka po występie z The Citizens swoją mocą poczyniłaby szkody porównywalne z tymi na Filipinach. I wcale nie uważam, że była przesadzona, z resztą, jeszcze się taki nie narodził, co potrafiłby uciszyć media. Kubeł zimnej wody wylany na głowę AVB jest przykrym, lecz koniecznym punktem w karierze młodego trenera. I nie wydaje mi się, że konieczny jest spór o właściwą interpretację słów menedżera po blamażu. Polecałbym skupienie się w tej chwili wyłącznie na futbolu. A tam, z pojedynku wagi ciężkiej z Manchesterem United, Villas-Boas wyszedł obronną ręką. Zmieniając ustawienie zespołu na 4-3-3, oddelegowując na ławkę Androsa Townsenda i decydując się na Roberto Soldado na szpicy udowodnił znajomość swojej drużyny, odwagę i swój taktyczny zmysł. Nie jest to jeszcze postawa Spurs, jaka marzyłaby się menedżerowi, ale z pewnością stanowi to początek nowego rozdziału w tegorocznej batalii o czołową czwórkę. W ogniu krytyki znaleźli się również piłkarze sprowadzeni za pieniądze z Madrytu. Grudzień jest okresem właśnie dla nich, gdy znajdą trochę więcej minut w rotacji. Szczególnie polecam zwrócić uwagę już w środę na Erika Lamelę w pojedynku z Fulham, kiedy to powinien dostać możliwość wystąpienia od pierwszej minuty i zmazania chlubnej plamy z Etihad Stadium. Co jest podstawą nadziei na dobry wynik w kolejnych siedmiu kolejkach? Blok obronny oraz dość prosty terminarz. Panie Villas-Boas, to czas właśnie dla Pana, lepiej nie zmarnować tej szansy.
Obecnie: 9 miejsce
Przewidywanie na 2.01: 6 miejsceNajbliższe 7 spotkań: Fulham (A), Sunderland (A), Liverpool (H), Southampton (A), West Brom (H), Stoke City (H), Manchester United (A)
"Pięta Achillesa": Skuteczność
Powróćmy raz jeszcze do ubiegłego sezonu. Mamy dzień 31 grudnia. Na czele tabeli po 5 zwycięstwach i remisie umocnił się Manchester United, potwierdzając swe niepodzielne panowanie na krajowym podwórku. Niesamowite derby z The Citizens oraz wyszarpane rzutem na taśmę przez Chicharito zwycięstwo nad Newcastle w Boxing Day rozpalają kibiców do dnia dzisiejszego i chyba będą decydujące w kontekście tegorocznego mistrzostwa. Fatalną passę notuje Manchester City, do którego dystans odrabia londyńska Chelsea. Trudów morderczego maratonu nie wytrzymuje West Brom, a do walki o Ligę Mistrzów powraca Arsenal, zrównując z ziemią na Emirates Stadium Newcastle w mrożącym krew w żyłach stosunku 7:3. Kończy się kolejny niezwykły miesiąc z Premier League, który dał odpowiedź na wiele pytań i boleśnie zweryfikował aspiracje zespołów. Nie było miejsca na przypadek. Manchester United rozpoczyna marsz po 20 tytuł...
Co przyniesie nam tegoroczny grudzień? Czy nie potknie się Arsenal? Co planuje Mourinho? Czy Pellegrini nie ustrzeże się błędów? Czy Suarez poradzi sobie z presją? Czy Czerwone Diabły są w stanie powalczyć o Top 4? Czy Southampton i Everton podołają trudom sezonu i jak zamierza wybronić się Andre Villas-Boas? Tak wiele pytań i na żadne nie znamy odpowiedzi. Przed sami 7 ekscytujących kolejek. Usiądźmy wygodnie w fotelu i zapnijmy pasy...
WL
Myślę że Twoje przewidywania się nie sprawdzą szczególnie jeśli chodzi o miejsca 1-2 mam nadzieje będzie odwrotna kolejność :)
OdpowiedzUsuń