środa, 6 listopada 2013

Siadamy wygodnie w fotelu i zapinamy pasy...

Przemogłem się. Po miesiącach bazgrania na kartkach papieru i wylewaniu swych żali i pragnień na FB i TT, gdzie zaczęło brakować miejsca, zaczynamy kolejny etap. Czy owocny? Wyjdzie w praniu. Jest to jednocześnie poligon doświadczalny i pole minowe, a koniec tego igrania z ogniem/publiką może skończyć się różnie. Niemniej jednak, nadszedł ten moment. Będzie ciekawie, statystycznie, analitycznie, stronniczo i mam nadzieję, że z każdym kolejnym wpisem coraz bardziej kontrowersyjnie. Komentarze są Waszym polem do popisu. Pióro ma dwa końce - to dziennikarskie szczególnie. Ukłuje lub połaskocze, no mercy.

Głównie o piłce będzie pisane, wiadomo. Znajdziecie tu trochę NBA, NFL, żużla i tenisa. Nie ograniczam się, więc spodziewajcie się niespodziewanego. Trochę suchych faktów, trochę refleksji i spostrzeżeń, trochę relacji na żywo, trochę muzyki. Może i jakieś video od czasu do czasu.

Złotousty Franek Smuda w tytule nieprzypadkowo. Trafił w sedno. Mam manię wielkości i zwyciężania, bo chyba o to w tym biznesie chodzi.

Od jutra już na poważnie, od małego na całego. Fanatycznie.

WL

PS Szanownego red. Leszka Orłowskiego trzymać jak najdalej od angielskiej piłki. Niech siedzi w tej Hiszpanii, gdzie czuje się najlepiej i nie kaleczy uszu fanów wyspiarskiego futbolu.

PS II Zwycięzców się nie sądzi, a geniusz największych objawia się w pojedynczych akcjach (vide Oezil i Giroud). Możesz być niewidoczny całe spotkanie, nie możesz zmarnować tej jedynej okazji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz